Kafe čyrvonaje, jak barva, na tvary vodbłisk ad ślazy. Ty mnie nałi što-niebudź, barmen, jak i ŭ minułyja razy. Ja hetym viečaram piarścionki źniała z ruki i biez prykras hladžu ŭ akno, i miesiac tonki mnie paśmichajecca ŭ adkaz. Zaznaču dla siabie, što schožy jon z čałaviekam tym adnym, što staŭ ciapier tolki prachožym, navošta ž dumaju ab im? Voś i ciapier usia ŭ čakańni, mo vypadkova jon siudy sa mnoju pryjdzie na spatkańnie, zhadaje daŭnija hady? Za chmarkaj miesiac tonki hinie, znajomych krokaŭ nie čutno, i padaje barviany iniej sa ścien u biełaje vino.
|
|